Rzeczywistość - podobno każdy ma własną. Widzenie, postrzeganie tego, co nas otacza powinno z pozoru być zbliżone, gdyż nasze mózgi funkcjonują podobnie. Jak bardzo zróżnicowany jest jednak obraz rzeczywistości odbierany przez poszczególnych ludzi? Czy każdy z nas nie ulega jedynie subiektywnemu odbiorowi świata, percepcji spreparowanej przez nasz własny mózg?
Takie pytania od wielu lat nurtują naukowców na całym świecie. Z nich być może wyrosły pewne nurty badań nad mózgiem. Jednak jak dotąd nie znaleziono odpowiedzi na pytanie podstawowe: czy faktycznie istnieje taka rzeczywistość, jaką postrzega ludzkość za sprawą funkcjonowania naszej sieci neuronalnej.
Z subiektywizmem odbioru rzeczywistości zderza się zagadnienie synestezji. Zjawisko to jest opisywane w literaturze fachowej jako stan lub zdolność, w której doświadczenia charakterystyczne dla jednego ze zmysłów, np. wzroku, wywołują jednocześnie wrażenia przypisane innemu zmysłowi lub zmysłom. Powstały liczne teorie, za pomocą których badacze starali się wytłumaczyć zagadnienie. Simon Baron-Cohen twierdził, że u osób doświadczających synestezji występują dodatkowe połączenia neuronów w mózgu. Mają być one pozostałością po kształtowaniu się mózgu w dzieciństwie, w okresie w którym uczymy się selekcjonować docierające do nas bodźce i pozbywamy się "przesytu" otaczającego nas świata. Druga teoria głosiła, iż liczba połączeń synaptycznych w mózgach synestetów jest taka sama, jak u innych osób, ale mieszanie się odbieranych wrażeń wynika z zachwiania równowagi pomiędzy hamowaniem i wyciszaniem w mózgu docierających do niego impulsów.
Jednak czy to mózgi synestetów działają "niepoprawnie" i "źle" odbierają rzeczywistość? Czy wręcz przeciwnie, zachowały one zdolność utraconą w trakcie ewolucji człowieczeństwa, a "normalnie" funkcjonujące mózgi są "upośledzone"?
Okazuje się, że każdy bodziec, czy to świetlny, czy dźwiękowy, z założenia może pobudzać wiele zmysłów jednocześnie. Jednak zdolność selekcji odbioru, szufladkowania informacji rozwinęła się u ludzi po to, by zapewnić bezpieczeństwo, szybkość i słuszność reakcji w trakcie zagrożenia. Aby opisać istotę tego założenia przytoczmy przykład: na pasy wbiega dziecko, kierowca widzi je i hamuje lub wymija. O ile bardziej trudna i wydłużona byłaby reakcja kierowcy jeśli do jego mózgu docierałby nie tylko obraz wbiegającego dziecka, ale także odbiór smakowy i zapachowy sytuacji, być może aspekty muzyczne? Mózg zamiast reagować w szybki sposób w sytuacji krytycznej, zajęty byłby analizowaniem całej gamy bodźców docierających z zewnątrz. Podobnie, niekorzystnie byłoby np. zamiast słyszeć i widzieć lecącą osę, odczuwać jej zapach i smak, ulegać przedłużeniu odbioru odczuć, zamiast odpędzić natręta. Takie nakreślanie realiów brzmi jak abstrakcja. Ale istnieją ludzie, którzy funkcjonują w dużo bardziej złożonej rzeczywistości niż ta znana przez większość.
Jedna na 20 tysięcy osób słyszy kolory, smakuje liczb, czy dotyka dźwięków. Według badań, takie zdolności częściej wykazują kobiety, osoby leworęczne, a przypadłość ta bywa dziedziczona. Na ogół synestezja pojawia się już we wczesnym dzieciństwie i pozostaje niezmienna do końca życia. Niektórzy synesteci potrafili przekuć swoją odmienność w sukces. Synestetami byli między innymi kompozytorzy Ferenc Liszt i Aleksander Skriabin. Ten drugi znany z wyjątkowości koncertów, rozplanowywał starannie emitowanie zapachów i pokazy świetlne towarzyszące muzyce. Najbardziej znanym muzykiem-synestetą był John Lennon. Do malarzy posiadających odmienne zdolności percepcji należeli: Paul Klee i Wassily Kandinsky. Wizualizować odbierany przez siebie świat próbowali także Piet Mondrian i James McNeill Whistler, poprzez odwzorowywanie m.in. dźwięków na płótnie.
Nie od zawsze świat nauki przyjmował jednak istnienie zjawiska synestezji. Co prawda, już w 1880 r. pojawiło się pierwsze doniesienie autorstwa Francisa Galtona, na ten temat. Zostało ono jednak zignorowane, a opisane osoby uznano za nadużywające środków halucynogennych. Dopiero 120 lat później, w 2000 r. za pomocą funkcjonalnego rezonansu magnetycznego udało się zobrazować co dzieje się w mózgach osób, których odbiór zmysłowy miesza się. Odkryto wówczas, że rzeczywiście, synesteci posiadają "nadprogramowe" połączenia synaptyczne, będące pozostałością po rozwoju jeszcze sprzed urodzenia. Wysnuto założenie, że za zaburzenie odpowiadać musi gen, który u osób ze standardową percepcją programuje "czyszczenie" mózgu z połączeń między obszarami obsługującymi poszczególne zmysły.
Mimo pewnych uniedogodnień, synesteci wcale nie narzekają na funkcjonowanie swoich mózgów, raczej opisują swoje życie jako dodatkowo "ubarwione". Takiego "ubarwienia" czy innego odbioru rzeczywistości poszukują nierzadko osoby korzystające ze środków halucynogennych. Towarzyszy to cywilizacji ludzkiej od zarania dziejów i być może nie jest jedynie formą "zabawy", ale stanowi swoisty powrót do tego, o czym nasze mózgi przestały już dawno pamiętać - do funkcjonowania w zupełnie odmiennej rzeczywistości.
Takie pytania od wielu lat nurtują naukowców na całym świecie. Z nich być może wyrosły pewne nurty badań nad mózgiem. Jednak jak dotąd nie znaleziono odpowiedzi na pytanie podstawowe: czy faktycznie istnieje taka rzeczywistość, jaką postrzega ludzkość za sprawą funkcjonowania naszej sieci neuronalnej.
Z subiektywizmem odbioru rzeczywistości zderza się zagadnienie synestezji. Zjawisko to jest opisywane w literaturze fachowej jako stan lub zdolność, w której doświadczenia charakterystyczne dla jednego ze zmysłów, np. wzroku, wywołują jednocześnie wrażenia przypisane innemu zmysłowi lub zmysłom. Powstały liczne teorie, za pomocą których badacze starali się wytłumaczyć zagadnienie. Simon Baron-Cohen twierdził, że u osób doświadczających synestezji występują dodatkowe połączenia neuronów w mózgu. Mają być one pozostałością po kształtowaniu się mózgu w dzieciństwie, w okresie w którym uczymy się selekcjonować docierające do nas bodźce i pozbywamy się "przesytu" otaczającego nas świata. Druga teoria głosiła, iż liczba połączeń synaptycznych w mózgach synestetów jest taka sama, jak u innych osób, ale mieszanie się odbieranych wrażeń wynika z zachwiania równowagi pomiędzy hamowaniem i wyciszaniem w mózgu docierających do niego impulsów.
Jednak czy to mózgi synestetów działają "niepoprawnie" i "źle" odbierają rzeczywistość? Czy wręcz przeciwnie, zachowały one zdolność utraconą w trakcie ewolucji człowieczeństwa, a "normalnie" funkcjonujące mózgi są "upośledzone"?
Okazuje się, że każdy bodziec, czy to świetlny, czy dźwiękowy, z założenia może pobudzać wiele zmysłów jednocześnie. Jednak zdolność selekcji odbioru, szufladkowania informacji rozwinęła się u ludzi po to, by zapewnić bezpieczeństwo, szybkość i słuszność reakcji w trakcie zagrożenia. Aby opisać istotę tego założenia przytoczmy przykład: na pasy wbiega dziecko, kierowca widzi je i hamuje lub wymija. O ile bardziej trudna i wydłużona byłaby reakcja kierowcy jeśli do jego mózgu docierałby nie tylko obraz wbiegającego dziecka, ale także odbiór smakowy i zapachowy sytuacji, być może aspekty muzyczne? Mózg zamiast reagować w szybki sposób w sytuacji krytycznej, zajęty byłby analizowaniem całej gamy bodźców docierających z zewnątrz. Podobnie, niekorzystnie byłoby np. zamiast słyszeć i widzieć lecącą osę, odczuwać jej zapach i smak, ulegać przedłużeniu odbioru odczuć, zamiast odpędzić natręta. Takie nakreślanie realiów brzmi jak abstrakcja. Ale istnieją ludzie, którzy funkcjonują w dużo bardziej złożonej rzeczywistości niż ta znana przez większość.
Jedna na 20 tysięcy osób słyszy kolory, smakuje liczb, czy dotyka dźwięków. Według badań, takie zdolności częściej wykazują kobiety, osoby leworęczne, a przypadłość ta bywa dziedziczona. Na ogół synestezja pojawia się już we wczesnym dzieciństwie i pozostaje niezmienna do końca życia. Niektórzy synesteci potrafili przekuć swoją odmienność w sukces. Synestetami byli między innymi kompozytorzy Ferenc Liszt i Aleksander Skriabin. Ten drugi znany z wyjątkowości koncertów, rozplanowywał starannie emitowanie zapachów i pokazy świetlne towarzyszące muzyce. Najbardziej znanym muzykiem-synestetą był John Lennon. Do malarzy posiadających odmienne zdolności percepcji należeli: Paul Klee i Wassily Kandinsky. Wizualizować odbierany przez siebie świat próbowali także Piet Mondrian i James McNeill Whistler, poprzez odwzorowywanie m.in. dźwięków na płótnie.
Nie od zawsze świat nauki przyjmował jednak istnienie zjawiska synestezji. Co prawda, już w 1880 r. pojawiło się pierwsze doniesienie autorstwa Francisa Galtona, na ten temat. Zostało ono jednak zignorowane, a opisane osoby uznano za nadużywające środków halucynogennych. Dopiero 120 lat później, w 2000 r. za pomocą funkcjonalnego rezonansu magnetycznego udało się zobrazować co dzieje się w mózgach osób, których odbiór zmysłowy miesza się. Odkryto wówczas, że rzeczywiście, synesteci posiadają "nadprogramowe" połączenia synaptyczne, będące pozostałością po rozwoju jeszcze sprzed urodzenia. Wysnuto założenie, że za zaburzenie odpowiadać musi gen, który u osób ze standardową percepcją programuje "czyszczenie" mózgu z połączeń między obszarami obsługującymi poszczególne zmysły.
Mimo pewnych uniedogodnień, synesteci wcale nie narzekają na funkcjonowanie swoich mózgów, raczej opisują swoje życie jako dodatkowo "ubarwione". Takiego "ubarwienia" czy innego odbioru rzeczywistości poszukują nierzadko osoby korzystające ze środków halucynogennych. Towarzyszy to cywilizacji ludzkiej od zarania dziejów i być może nie jest jedynie formą "zabawy", ale stanowi swoisty powrót do tego, o czym nasze mózgi przestały już dawno pamiętać - do funkcjonowania w zupełnie odmiennej rzeczywistości.
Opracowanie: Iza Kołodziejczyk
Photos Selected by freepik
Komentarze
Prześlij komentarz
Zapraszamy do komentowania, każdą uwagą warto się podzielić